08-30-2020, 16:45
Rosier teleportował się na wyznaczone spotkanie punktualny jak w zegarku. Jego oczom ukazała się najpierw sylwetka Dolohova, a potem Malfoya. Wykrzywił usta w lekkim uśmiechu, aczkolwiek maska utwierdzona do jego twarzy i kaptur nasunięty na głowę skutecznie zakrył ten rodzaj krótkotrwałego rozbawienia. Nie sądził, że okazja, by się znowu wykazać, pojawi się tak szybko na horyzoncie.
- Yaxley czasem jest przydatny - stwierdził krótko, mając nadzieje, że informacje, które przekazał im Yaxley nie okażą się fałszywe, bo wówczas z niewysławioną radością zgotuje mu powolną śmierć w komorze gazowej, patrząc jak umiera tracąc oddech. Podejrzewał, że ta inicjatywa zostałaby poparta przez jego obecnych towarzyszy, choć pewnie każdy z nich miał w głowie inny scenariusz.
Odszedł od nich na odległość kilku metrów, uważnie studiując najbliższe otoczenie. Współpraca z Antoninem układała mu się wybornie, ale nie miał jeszcze okazji nawiązać takowej z Lucjuszem. Ufał jednak, może naiwnie, że dysponował większym potencjałem magicznym od Rowle'a, który ledwie kilka tygodni temu dał się rozłożyć aurorowi. No i jeszcze Bellatrix. Po ostatnim incydencie na Pokątnej żywił do niej mieszane uczucia, ale tutaj, na tym totalnym wygwizdowie ulokowanym daleko od cywilizacji, mogła krzyczeć i demonstrować swoją psychozę do woli, pod warunkiem, że nie spłoszy ich zwierzyny.
Wdychając do nozdrzy świeżą dawkę powietrza, musiał przyznać, że Twierdza płaczu, skąpana w mroku prezentowała się wybornie, aczkolwiek powoli wstawał brzask, więc jej uroda nie będzie mogła się równać z Mrocznym Znakiem przecinającym jasne niebo. W przeciwieństwie do wyrafinowanego gustu drugiego arystokraty, był zdania, że to idealne miejsce na pochówek.
- Yaxley czasem jest przydatny - stwierdził krótko, mając nadzieje, że informacje, które przekazał im Yaxley nie okażą się fałszywe, bo wówczas z niewysławioną radością zgotuje mu powolną śmierć w komorze gazowej, patrząc jak umiera tracąc oddech. Podejrzewał, że ta inicjatywa zostałaby poparta przez jego obecnych towarzyszy, choć pewnie każdy z nich miał w głowie inny scenariusz.
Odszedł od nich na odległość kilku metrów, uważnie studiując najbliższe otoczenie. Współpraca z Antoninem układała mu się wybornie, ale nie miał jeszcze okazji nawiązać takowej z Lucjuszem. Ufał jednak, może naiwnie, że dysponował większym potencjałem magicznym od Rowle'a, który ledwie kilka tygodni temu dał się rozłożyć aurorowi. No i jeszcze Bellatrix. Po ostatnim incydencie na Pokątnej żywił do niej mieszane uczucia, ale tutaj, na tym totalnym wygwizdowie ulokowanym daleko od cywilizacji, mogła krzyczeć i demonstrować swoją psychozę do woli, pod warunkiem, że nie spłoszy ich zwierzyny.
Wdychając do nozdrzy świeżą dawkę powietrza, musiał przyznać, że Twierdza płaczu, skąpana w mroku prezentowała się wybornie, aczkolwiek powoli wstawał brzask, więc jej uroda nie będzie mogła się równać z Mrocznym Znakiem przecinającym jasne niebo. W przeciwieństwie do wyrafinowanego gustu drugiego arystokraty, był zdania, że to idealne miejsce na pochówek.
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.