03-25-2020, 23:12
Życzę Ci, żebyś znalazła prawdziwe szczęście.
Życzę Ci, żebyś nigdy nie musiała przepraszać za swoją radość.
Życzę Ci, żebyś doceniała każdą najmniejszą rzecz. Wiatr na twarzy i słońce w styczniu, kiedy jest zbyt zimno, by uwierzyć, że jeszcze kiedyś będzie ciepło.
Życzę Ci, żebyś zawsze była tym, kim chcesz być.
Życzę Ci, żebyś zdołała dogonić swoje sny. Złap je siatką na motyle, jeśli latają zbyt wysoko i nie możesz ich dotknąć, ale nigdy nie przestawaj o nie walczyć, nie trać chęci, żeby je zrealizować.
Życzę Ci, żebyś któregoś dnia, a raczej nocy, naprawdę zdołała policzyć wszystkie gwiazdy.
Życzę Ci, żebyś nigdy nie traciła nadziei, bo ona naprawdę zawsze umiera ostatnia.
Życzę Ci, żebyś zawsze się uśmiechała.
I mam nadzieję, że któregoś dnia będę mógł być przy Tobie i patrzeć, jak się śmiejesz.
Dorotea de Spirito
Życzę Ci, żebyś nigdy nie musiała przepraszać za swoją radość.
Życzę Ci, żebyś doceniała każdą najmniejszą rzecz. Wiatr na twarzy i słońce w styczniu, kiedy jest zbyt zimno, by uwierzyć, że jeszcze kiedyś będzie ciepło.
Życzę Ci, żebyś zawsze była tym, kim chcesz być.
Życzę Ci, żebyś zdołała dogonić swoje sny. Złap je siatką na motyle, jeśli latają zbyt wysoko i nie możesz ich dotknąć, ale nigdy nie przestawaj o nie walczyć, nie trać chęci, żeby je zrealizować.
Życzę Ci, żebyś któregoś dnia, a raczej nocy, naprawdę zdołała policzyć wszystkie gwiazdy.
Życzę Ci, żebyś nigdy nie traciła nadziei, bo ona naprawdę zawsze umiera ostatnia.
Życzę Ci, żebyś zawsze się uśmiechała.
I mam nadzieję, że któregoś dnia będę mógł być przy Tobie i patrzeć, jak się śmiejesz.
Dorotea de Spirito
![[Obrazek: KHaro5O.png]](https://i.imgur.com/KHaro5O.png)
grudzień | 1978
Nigdy nie przypuszczał, że początek listu będzie tak trudny. Już trzykrotnie zabierał się do wykaligrafowania pierwszego zdania, ale, prócz koślawego początku w postaci drogiej Erin, papier pozostawał pusty. Miał w głowie permanentną pustkę. Zaczął nawet powątpiewać w swoją egzystencję. Może tylko mu się zdawało, że dostał się na staż? Może miał się obudzić w dormitorium Gryffindoru, a Rogacz z Łapą zbywaliby jego pytania o dokładną datę machnięciami dłoni?
Odetchnął głęboko, kręcąc głową nad gonitwą własnych myśli. Rzucił okiem w jasne niebo zza oknem, zastanawiając się odruchowo, co porabia Erin. Nadrabia stracony czas, szeptało empatyczne zrozumienie, które wspaniałomyślnie podsunęło obraz ciemnowłosej wetkniętej w rozłożysty fotel i Pottera, który, gestykulując zawzięcie, streszcza siostrze minione wydarzenia. James miał co opowiadać, pomyślał z przekąsem Lupin, opierając się łokciami o blat biurka. Jakby nie patrzeć, to Rogacz zawsze potrafił zagadać człowieka. A jeśli nie porywał ludzi słowem, to całość przejmowały młodzieńczy wigor, charyzmatyczna osobowość i dar zjednywania zgorzkniałych cyników. James na pewno byłby w stanie wszystko opowiedzieć - z werwą, z wyolbrzymieniem spraw nieistotnych, acz rozczulających. Syriusz zamknąłby wszystko w kilku złożonych zdaniach, nie zagłębiając się szczególnie w żaden temat. A Glizdogon? Ten dobierałby słowa, tkał je tak, by okrężnie docierać do najważniejszych punktów. I generalnie uśpiłby swojego rozmówce.
Obojętnie czy miałby przy sobie procentowe wsparcie czy nie.
Remus pokręcił głową, pocierając dłonią skroń. Podrapał się po policzku, ignorując pierwsze ukłucia zarostu. Analizował każdy zwrot grzecznościowy, który mógłby użyć, na dwieście sposób. Uszeregował uprzejme wstawki, dopisując im zabawne określenia. Zbyt malfoyowe, za mało lupinowe, w stylu Łapy, bezsensowne jak zauroczenie Pottera. W końcu, wystukując opuszkami nerwowe staccato doszedł do wniosku, że popada w przesadę. To przecież Erin, zauważył przytomnie i umoczył stalówkę pióra w kałamarzu, na krótką chwilę zawieszając nadgarstek nad pergaminem.
A potem zaczął kleić słowa, zdania, akapity. I napisał do niej list - pierwszy list, na który tym razem mógł liczyć na odpowiedź.
Droga Erin,
śmiem podejrzewać, że nie wyobrazisz sobie, ile czasu spędziłem nad początkiem tego listu. Mógłbym rozpocząć go banalnie, od jakieś truizmu. Co u Ciebie? - idealny przykład. (Oczywiście nie zmienia to w żadnym razie faktu, że jak najbardziej chcę wiedzieć, jak się miewasz - a jednocześnie obawiam się spytać o Twój stan wprost.) Jeszcze lepszy banał - u mnie wszystko w porządku. Czy możemy zawrzeć pewien osobliwy pakt? Nie piszmy do siebie listów powszechnych, które spełniają elementarne zasady korespondencji. Jeśli przyznasz mi rację, zdejmiesz z moich barków ogromny ciężar. Nie sądzę bym mógł wykrzesać z siebie więcej znieczulonych kurtuazyjnych form niż to konieczne. (Może to źle? Chyba najwyższy czas opanować kilka sztuczek w imię zachowania towarzyskiej ogłady?)
Widzisz, wciąż trudno mi uwierzyć, że żyjesz wróciłaś. Nie wiem, jak opisać to uczucie, które skręca żołądek, odbiera mowę i powoduje suchość w gardle. Przypomniało mi się, jak pierwszy raz spróbowaliśmy herbaty z mocniejszą wkładką. Podobne wrażenie - a jednak zupełnie inne. Jestem też dziwnie lekki. Miałem spokojny sen, co stanowi niezwykle pokrzepiający przerywnik w rutynie koszmarów nieprzespanych nocy. (Teraz, gdy czytam to zdanie drugi raz, dochodzę do wniosku, że zaserwowałem straszliwy komunał.) Brakowało mi jednak Twojego zapachu, bo to coś, czego nie mogłem zabrać ze sobą.
Podejrzewam, że Rogacz opowiedział Ci już wszystko, co miało miejsce podczas Twojej nieobecności. (Bardzo ładne zdanie, a jednocześnie kompletnie wyzbyte z uczuć. Chciałabym powiedzieć, jak wiele te wszystkie momenty traciły bez Ciebie, ale nie potrafię być tak ponurym dekadentem.) Długo głowiłem się, czy miałbym coś do dodania do Jego opowieści. Chyba kilka oczywistości - może podsunąłbym mu kilka trafnych synonimów, bo nigdy nie grzeszył elokwencją. A przede wszystkim rzuciłbym nieco światła na swoje chwile bez Ciebie. Staż w Gringottcie, to ten element życiorysu, który obecnie tworzę. Nie ma tutaj niestety porywającej historii o łamaniu wielostopniowych pieczęci i nakładaniu złośliwych klątw. Nauczyłem się jak mopować marmurowe podłogi tak, by wyglądały na nieużytkowane. Potrafię określić w jakich miejscach zbiera się najwięcej kurzu. (Miałem z tego poważny egzamin przed kierownikiem swoich praktyk - musisz wiedzieć, że byłem bliski oblania. Uwierzysz? Ja. Rzekomo najpilniejszy uczeń Hogwartu, który omyłkowo trafił do Gryffindoru zamiast Ravenclawu.) Profesjonalnie kieruję ruchem klienckim w holu i prezentuje obojętną twarz w chwilach wszelkich skarg, reklamacji i wyrzutów. Nieskromnie przyznam, że nie znajdziesz drugiego takiego stażysty, który tak uparcie wierzy, że czegokolwiek rzeczywiście się nauczy na tych praktykach w banku.
Zastanawiałem się dłużej, czy potrafiłbym wskazać choć jedno osiągnięcie, którego mogłabyś nie być świadoma. Mam jedno, na które musiałem pracować ciężej niż pozostali (może i sam James?) - zacząłem stopniowo wracać do świata po Twojej stracie. Odciąłem się od wszystkich - nie uwierzysz, jak nasi przyjaciele potrafią być uparci. Jak pchły: przylepią się i nie pomoże tarzanie w błocie. Zbywanie ich sów, ignorowanie listów i obojętnienie na każdą propozycję spotkania nie kosztowało mnie zbyt wiele. Wystarczyło odpowiednio zaryglować okna.
Nie chcę byś pomyślała, że bez Twojego powrotu Remus Lupin padłby w samotności. Tak, pewnie bym gdzieś w końcu padł, wykończony przez życie, ale z pewnością nie pozwoliłbym, żeby samotność mnie przeżarła. Chciałabym, żebyś wracała do życia, tak jak ja. A nawet nie - byś powracała do pełni sił szybciej.
O, przypomniałem sobie, że nie zjadłem śniadania, a dochodzi południe. Niebo zaczyna się przejaśniać - może ta zima nie będzie tak beznadziejna? Idę zrobić sobie herbatę. Potem pewnie wyciągnę książkę, posnuję się po mieszkaniu, pójdę spać. Następnego dnia wstanę trochę energiczniej, spojrzę w lustro i powiem, że ten dzień będzie lepszy. A pewnego dnia poczujesz, że to odpowiedni czas, by chwycić za pióro i odpisać mi kilka słów.
Wtedy mój dzień stanie się jeszcze lepszy.
Odpisz nawet jedno słowo, bym wiedział, że nie byłaś złudzeniem.
Nie pozdrawiaj Jamesa. Napiszę do niego. (Po dłuższej przerwie będzie to pewnie równie chaotyczny list, co ten, który obecnie poczytujesz. Wyszedłem z wprawy. Może... poćwiczymy powroty do lepszych czasów wspólnie?)
Tobie życzę dobrej nocy, wspaniałego dnia, przyjemnego południa i spokojnego przedpołudnia.
(Truizm?)
Wierzę, że Nasze następne spotkanie będzie wyglądało lepiej i gorzej niż każde następne.
Miej dla mnie cierpliwość.
Remus
Merlin wystartował jeszcze tego samego dnia. Byleby zdążyć przed Świętami.
@Erin Potter
![[Obrazek: SsFlxy8.gif]](https://i.imgur.com/SsFlxy8.gif)
Moments of magic and wonder
It seems so hard to find
Is it ever coming back again?