07-18-2019, 10:54
12.01.1980
O matko, ale dzisiaj jest dzień. Zaspałam, ale dzięki temu, że jestem animagiem dotarłam mimo wszystko na czas do pracy. Lisie ruchy czasami pomagają w docieraniu do miejsc w odpowiednim tempie. Wbiegłam do restauracji zziajana, szybko się przebrałam i wpadłam do kuchni. Tam już praca powoli się zaczynała. Pomocnicy i kucharze rozwijali narzędzia, jedni myli talerze, garnki i sztućce, drudzy myli warzywa i mięsa - oczywiście pomagali sobie zaklęciami, więc miejsce to było jeszcze bardziej magiczne niż w mugolskiej kuchni. Kiedyś miałam okazje w takowej przebywać. Jest tam świetnie, ale moje miejsce bardziej mi się podoba. Ja podeszłam do mojego Mistrza z uśmiechem i spojrzałam, co robi.
Od niego naprawdę wiele się nauczyłam – wiem, że jest naprawdę nieznośny czasami, jest arogancki, wulgarny i groźny, ale ja się go nie boję. Wiem, że jest kochany i najlepszy na świecie. Nie macie pojęcia jak bardzo się ucieszyłam z tego powodu, że wziął mnie pod swoje skrzydła.
— Co mam robić? – zapytałam jak zwykle. Od razu dostałam listę rzeczy do zrobienia:
posiekanie warzyw, przyniesienie mięsa z chłodni, oprawienie go i usmażenie. Poszłam więc najpierw po umyte warzywa, zajęłam się nimi część z nich zostawiłam na swoim stanowisku, a drugą część zaniosłam do Mistrza, aby mógł dodać je do zupy, którą aktualnie się zajmował. Danie dnia wraz z moim zadaniem zostanie podane specjalnemu gościu.
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, więc wszystko musi pójść idealnie. Zje u nas obiad jakaś sławna aktorka. Nie znam się na aktorka, zdecydowanie wolę piosenki, więc nawet nie wnikałam kto to. Dostaliśmy jednak listę rzeczy, których ta kobieta nie może jeść.
Poszłam, więc do chłodni po mięso i położyłam na swoim stanowisku. Doprawiłam odpowiednimi przyprawami oczywiście po swojemu, ponieważ te przepisy co były tutaj były trochę przestarzałe i zdecydowanie mdłe. Wrzuciłam kawałki pokrojonego mięsa na patelnie i zaczęłam podsmażać. Gdy danie się trochę przyrumieniło wstawiłam je do piekarnika zalewając sosem śmietanowo - szpinakowym.
Cały dzień pomagałam, podsuwałam pomysły i uczyłam się. Gdy już wszystko dobiegło końca zwinęłam swoje rzeczy zdecydowanie zmęczona. Wróciłam do domu za pomocą teleportacji i padłam na łóżko. Kocham takie dni. Kocham siedzieć w kuchni i gotować. Mruknęłam tylko w poduszkę zamykając oczy i od razu zasypiając.
Umyję się jutro.
O matko, ale dzisiaj jest dzień. Zaspałam, ale dzięki temu, że jestem animagiem dotarłam mimo wszystko na czas do pracy. Lisie ruchy czasami pomagają w docieraniu do miejsc w odpowiednim tempie. Wbiegłam do restauracji zziajana, szybko się przebrałam i wpadłam do kuchni. Tam już praca powoli się zaczynała. Pomocnicy i kucharze rozwijali narzędzia, jedni myli talerze, garnki i sztućce, drudzy myli warzywa i mięsa - oczywiście pomagali sobie zaklęciami, więc miejsce to było jeszcze bardziej magiczne niż w mugolskiej kuchni. Kiedyś miałam okazje w takowej przebywać. Jest tam świetnie, ale moje miejsce bardziej mi się podoba. Ja podeszłam do mojego Mistrza z uśmiechem i spojrzałam, co robi.
Od niego naprawdę wiele się nauczyłam – wiem, że jest naprawdę nieznośny czasami, jest arogancki, wulgarny i groźny, ale ja się go nie boję. Wiem, że jest kochany i najlepszy na świecie. Nie macie pojęcia jak bardzo się ucieszyłam z tego powodu, że wziął mnie pod swoje skrzydła.
— Co mam robić? – zapytałam jak zwykle. Od razu dostałam listę rzeczy do zrobienia:
posiekanie warzyw, przyniesienie mięsa z chłodni, oprawienie go i usmażenie. Poszłam więc najpierw po umyte warzywa, zajęłam się nimi część z nich zostawiłam na swoim stanowisku, a drugą część zaniosłam do Mistrza, aby mógł dodać je do zupy, którą aktualnie się zajmował. Danie dnia wraz z moim zadaniem zostanie podane specjalnemu gościu.
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, więc wszystko musi pójść idealnie. Zje u nas obiad jakaś sławna aktorka. Nie znam się na aktorka, zdecydowanie wolę piosenki, więc nawet nie wnikałam kto to. Dostaliśmy jednak listę rzeczy, których ta kobieta nie może jeść.
Poszłam, więc do chłodni po mięso i położyłam na swoim stanowisku. Doprawiłam odpowiednimi przyprawami oczywiście po swojemu, ponieważ te przepisy co były tutaj były trochę przestarzałe i zdecydowanie mdłe. Wrzuciłam kawałki pokrojonego mięsa na patelnie i zaczęłam podsmażać. Gdy danie się trochę przyrumieniło wstawiłam je do piekarnika zalewając sosem śmietanowo - szpinakowym.
Cały dzień pomagałam, podsuwałam pomysły i uczyłam się. Gdy już wszystko dobiegło końca zwinęłam swoje rzeczy zdecydowanie zmęczona. Wróciłam do domu za pomocą teleportacji i padłam na łóżko. Kocham takie dni. Kocham siedzieć w kuchni i gotować. Mruknęłam tylko w poduszkę zamykając oczy i od razu zasypiając.
Umyję się jutro.