10-02-2021, 14:20
Klatka schodowa
Spiralna klatka schodowa. Zazwyczaj czysta i spokojna.
12-24-2021, 01:28
26.12.1980?
Ostatni prezent od rodziców miał odebrać trochę później, ale podobno miało być warto. No i chyba było, choć jeszcze był w szoku i nie wiedział jak go odbierać. Podobno miało to pasować do nich obydwojga, ale miał wątpliwości. Z drugiej czyż taka chihuahua nie będzie dobrym sprawdzianem jaki ma respekt na dzielni i komu zapobiegawczo powinien obić mordę? Z pewnością ta myśl Nene się nie spodoba. - Nene! - wydarł się z dołu wchodząc do kamienicy, która w zasadzie należała do nich, w sensie do jego rodziny, więc mógł się czuć panem. - Patrz, co przywiozłem od starych! - po wypytywaniu o lombard i upewnianiu się, że jego siostra rzeczywiście coś w nim robi (już jej krył dupę, ale miał ochotę na nią ponarzekać, wyglądała w pracy za bardzo na stan wyjebane, by móc robić mu dobrą reklamę) chciał tylko nacieszyć się nowym nabytkiem i odpocząć od wypytywań o jego życie prywatne. Wczłapał się na ich piętro, z pieskiem na ręku (trochę starszym, ale dalej małym - podobno zadbano o jego socjalizację tak, by był odważny i nie bał się własnego cienia, co chyba pokazywało jaki miała rodzina stosunek do ich odpowiedzialności) i jeszcze raz wołając siostrę, mając nadzieję, że ich skrzat ją łaskawie poinformuje, że czas się ruszyć ze swojego mieszkanka. W sumie czy to nie oznaczało, że muszą pójść po wyprawkę dla nowego członka rodziny? Może jednak trochę doceniają ich poczucie odpowiedzialności. Tak na minimalnym poziomie. Jak wreszcie zobaczył, że jego siostra łaskawie wyjrzała uśmiechnął się do niej zadowolony, uniósł psa tak, że odkrywał tajemnicę pod tytułem chłopiec czy dziewczynka?, ale tylko na moment, po czym rzucił: - Patrz, jaki mamy prezent od starych. Ubieraj się, trzeba kupić mu wyprawkę - liczył, że chętnie się z nim zapozna i pójdą kupić mebelki dla psa. Albo suczki. W gorszym razie przypomni, że mogą nakupić zwierzakowi ubranek i przebierać. W najgorszym zda się z zakupami na skrzata, bo i tak niezbyt chciało mu się dobierać posłanie i miski do mebli. A zabawkę zawsze mógł mu zrobić z urwanego kijka z jakiegoś drzewa, w końcu co to za problem teleportować się do jakiegoś parku. Jakie życie, taki rap. Jaka świnia, taki schab.
03-17-2022, 20:10
— Co? Czemu tak krzyczysz? — Wysuwam głowę zza framugi, w konsternacji otulając się szlafrokiem. Ma szczęście, że już nie spałam – obudziłam się jakieś dziesięć minut temu. Skrzat właśnie robi mi kawę i grzanki. Przypomniałabym Udo, że obudzi wszystkich sąsiadów w kamienicy – już otwieram usta, by zwrócić mu na to uwagę, ale wtedy widzę, że mój brat niesie ze sobą dary. Znaczy, jeden dar. Malutki. I wszystkie uwagi jakoś ulatują mi z głowy.
Podekscytowana zbiegam po schodach, żeby spotkać Udo. Zimno mi w bose stopy, ale to teraz nieważne. — O Merlinie! — wyrywa mi się w zdziwieniu. — Jaki maluszek! — Moje ręce śmigają natychmiast w stronę małej, uśmiechniętej mordki pieska. Jest taki słodki, że mam ochotę go zjeść, ale zamiast tego gorączkowo głaszczę go po tych mięciutkich uszach. Mały unosi ciągle główkę i oblizuje się, jakby chciał dosięgnąć językiem mojej ręki. Szczeka parę razy. — Rodzice nam go dali? — dopytuję z powątpiewaniem, drapiąc pieska za uchem. — Poważnie? Nie jesteśmy… za duzi na takie prezenty? Jeśli się nad tym zastanowić, to może właśnie odpowiedni moment na zwierzę. Gdy byliśmy mniejsi, rodzice zawsze odmawiali nam psa. Chociaż ja i Udo bardzo prosiliśmy (i obiecywaliśmy, że będziemy się nim zajmować, naprawdę!), to państwo Shacklebolt byli nieustępliwi – i nie ma co się dziwić, skoro i tak większość roku spędzaliśmy w szkołach: Udo na drugim końcu wysp, a ja na zupełnie innym kontynencie. Potem zapał mój i mojego brata jakoś osłabł. Nie spodziewałabym się, że ktokolwiek jeszcze pamięta o naszym dziecięcym marzeniu. I nie spodziewałabym się, że to będzie akurat chihuahua. Pies dla prawdziwego twardziela jak Udo. — Czekaj, czekaj, co tak od razu! — Unoszę brwi. Oczywiście, musimy iść na zakupy, ale, po pierwsze, nie bez mojego cappuccino i grzanki, a po drugie… — Jak go nazwiemy? Ją?
04-03-2022, 13:01
Spodziewał się, że siostra na jego krzyki nie zareaguje radośnie bez zobaczenia psa, dlatego nie przejął się zupełnie słysząc jej ton tylko poczekał, aż ujrzała to małe cudo. Które może i nie pasowało do jego stylu życia, ale dalej był to pies. Pies. Ile czekali na takowego w dzieciństwie? A teraz, kiedy zdążyli już zapomnieć to rodzina spełniła ich skryte marzenie. Nie musieli mieć już jedynie sów, a także dodatkowego towarzysza życia. Coś cudownego. On oczywiście wybrał by inną rasę, ale żadnym piesełem nie zamierzał gardzić.
- Chodźmy może do środka z nim - zaproponował Udo widząc, że Nene wybiegła z bosymi nogami. Jakby nie patrzeć była jednak zima, wolał by uniknęła przeziębienia. A do siebie się nie spieszył, brał już w końcu lekarstwo na chorobę. Mógł na razie się nie wracać do siebie, choć tak naprawdę z siostrą dzieliła go tylko ściana i inne drzwi do mieszkania. Dodatkowo, jeśli dziewczyna chciała to podał jej malucha, aby dla odmiany ona go potrzymała i również go tarmosił za uszami. Stworzenie zdecydowanie było wniebowzięte uwagą, jaką otrzymywało. - Tak! - powiedział, jeszcze nahajpowany szczęściem, nim zrozumiał, że jego siostra zwyczajnie nie dowierza. - Daj spokój, nie można być za dużym na psa. A fajnie, że pamiętali, że chcemy takowego - w ich rodzinie przecież wzajemna miłość nie zawsze była tak oczywista i jasna. Bez problemu umiał przytoczyć przykład Daliany, gdyby ktoś go spytał, co było dla niego największą raną w ich części rodziny. Ale jednak jakby miał stawiać kto postawił krzyżyk nad i to ich dziadunio. Nie znał szczegółów, ale był pewien, że nawet nie gadał z własną wnuczką, tylko słyszał jak idą rozmowy i wreszcie zdecydował o wydziedziczeniu. - Zastanawiam się tylko czemu wybrali takiego małego psiaka, ale może jeszcze trochę podrośnie - gdyby Udo miał talenty w tej dziedzinie to zapewne próbowałby stworzyć zaklęcie albo eliksir permanentnie zwiększający wielkość ich nowego zwierzaka. Ale w tej sytuacji musieli się zadowolić takim okruszkiem. - No dobra, ubierz się - zgodził się. Nie powinien wyciągać własnej siostry w samym szlafroku, to by źle wyglądało. - Skoro imię skrzata mamy od cukru, to pieska może Nnu? - sól była cudowna, bo dodawała smaku. Ale był otwarty na sugestie. No i osobiście stawiał, ze to chłopiec, ale w sumie jego lepiej nie pytać. Nie był nigdy szczególnie mocno zainteresowany zwierzętami. Gdy się przyszykowali do wyjścia, poszli na miasto kupić wyprawkę ich nowemu pupilowi. Mieli nadzieję, że nie pokłócą się o nią za bardzo. Kolejny raz wspominam o dziaduniu do wyzwania 2 x z/t Jakie życie, taki rap. Jaka świnia, taki schab.
10-16-2022, 14:34
15 maja 1981
Pierwszym miejscem, w jakie poszła, był Nokturn, a konkretnie – lombard, z tego Nokturnu się wyróżniający. Ale, ku częściowemu zdziwieniu, nie zastała tam Udo, co zdało jej się logiczne dopiero po krótkiej chwili, kiedy zaczęła się domyślać, że pewnie bardziej niż pracą zajmuje się w danej chwili przygotowaniami do zaręczyn. Sama przecież dostała zaproszenie. I Otto też. Dziwne, że ten magiczny świat to jednak strasznie mały był, wszyscy się znali. Dopiero drugim punktem było mieszkanie Shacklebolta w Londynie. Trzecim byłoby mieszkanie w Hogsmeade, a gdyby i tam go nie zastała, pewnie byłaby w tragicznej kropce i słałaby sowę, gdzie on, do kurwy nędzy, jest jak raz by się akurat przydał, ale na szczęście oszczędził sobie wyjca, bo okazało się, że przebywał w mieszkaniu. Zapukała, on otworzył, a ona przy miłym cześć wepchnęła mu się do mieszkania, bo przecież nie będzie tłumaczyła mu się na korytarzu, jak sąsiedzi mogą podsłuchać. To były tajne informacje i nie po to latali po zaufanych osobach, żeby zaraz wszystko się wysypało przez wścibską prasę. — Słuchaj, Udo, to jest poważna sytuacja. Nie mów o tej rozmowie nikomu, rozumiesz? Nawet Dianie. Jak podchwyci to prasa zanim sprawa się zamknie, to zapomnę o tym, że Cię lubię, czaisz? Groźba z rana była jak śmietana, szczególnie, kiedy oczekiwało się od kogoś współpracy. @Udo Shacklebolt Join us or die? Well, guess what?
That's a third choice. And that's FUCK YOU!
10-18-2022, 19:45
Może łatwiej by się znaleźli gdyby wysłała mu sowę. W końcu szykowanie wesela i praca trochę zajmują. No ale, ostatecznie cel został osiągnięty, więc nie było co się dłużej nad tym zastanawiać.
Chłopak popatrzył na koleżankę z głupia frant. Wpada tutaj, grozi na wstępie, flaszki nie przyniosła, no zawiódł się cholernie, w takim tempie nikt nie przygotuje mu wieczoru kawalerskiego. Choć może nie powinien wymagać tego od baby, skoro to jest kawalerski, nie panieński. Z drugiej strony gdyby miała go organizować Dianie to miał wątpliwości czy jego przyszła żona wstałaby na własny ślub. - Po pierwsze uspokój się, tu mieszka przede wszystkim moja rodzina, więc sami swoi. A po drugie mogłabyś mi wytłumaczyć do kurwy nędzy czemu wpadłaś tutaj jak łasica w maliny i się awanturujesz jakbyś miała ruję? - Nie, nie powstrzymał się od takiego porównania. Dodatkowo jeszcze skrzyżował ramiona i spojrzał na nią wyczekująco. Jak już mu wparowała do chaty, w zrobieniu czegoś po znajomości, mogłaby mu chociaż wyjaśnić co takiego się stało. Jakie życie, taki rap. Jaka świnia, taki schab.
10-22-2022, 09:55
Może powinno jej być głupio i może powinna zachować się inaczej, niż wbijać z buta i robić aferę, ale w tej sytuacji jakoś nie czuła wyrzutów sumienia. To było poważne! Udo nawet nie wiedział, jak – i oby się do końca nie dowiedział.
A myśl, że mieszka tutaj przede wszystkim jego rodzina niespecjalnie ją uspokoiła, bo rodzina czy nie, im mniej osób wie, tym lepiej. — Powiem Ci, ale obiecaj, że nikomu, kurwa, nie wypaplasz. Nikomu, Udo, czaisz? Dianie, rodzicom, skrzatom domowym, nawet pierdolonej kaczce kąpielowej. Ponieważ Udo był postawny, zrezygnowała z bezceremonialnego przepychania go i sama się wepchnęła w głąb jego mieszkania. Nie przyszła tutaj, żeby stać i gadać w korytarzu. — Siadaj. Dostaliśmy dzisiaj miłą przesyłkę od wielbiciela, którego musimy namierzyć i mamy nadzieję, że Twoje oko lombardzisty nam w tym może pomóc. – Wyciągnęła z kieszeni zawiniętą szczelnie obrączkę, którą następnie podniosła zaklęciem, aby zawisła gdzieś pomiędzy nimi. – Potrzebuję wiedzieć… w zasadzie cokolwiek. Czy to robota czarodziejów, czy mugoli, czy jakichś jeszcze goblinów. Gdzie ewentualnie mogłabym szukać jubilera, który je wykonał. Z czego jest zrobiona, ile może mieć lat. Wszystko, co Ci przyjdzie do głowy. Join us or die? Well, guess what?
That's a third choice. And that's FUCK YOU!
10-28-2022, 04:30
Chłopak przewrócił oczami, bowiem był zupełnie nieświadomy sytuacji. Bo i jakby miał być? Sama świadomość o co chodziło zresztą byłaby podejrzana. - Niech ci będzie, nikomu nie powiem. Choć jak rozumiem, to nie jest oficjalne spotkanie aurora z podejrzanym czy tam świadkiem? - Spytał zaczepnie.
Gdy weszli do środka, zamknął drzwi i je zakluczył. Niech będzie, jak sprawa jest poważna to niech nikt tu nagle mu nie wpadnie. - Chcesz coś do picia czy wolisz siedzieć o suchym pysku? - spytał. Nie usiadł, ale wysłuchał Meadowes, a potem że zdziwieniem spojrzał na pierścionek. - Chcecie sprawdzić czy jest dość bogaty by na niego zwrócić uwagę? - żażartował, nieświadomy powagi sytuacji. Potem otworzył szafkę i założył rękawiczki, by nie zostawić odcisków, nim przejął błyskotkę. - Na pierwszy rzut oka wytwór ewidentnie nie jest czarodziejski. Chyba mam szkiełko powiększające i inne narzędzia, by ci ją zbadać od ręki. Ale musisz dać mi dłuższą chwilę - bez słowa poszedł do drugiego pokoju, kładąc na chwilę pierścionek na stole. Jakie życie, taki rap. Jaka świnia, taki schab.
11-01-2022, 17:21
— Nie jesteś ani podejrzanym, ani świadkiem – rozjaśniła mu, bo chyba zaczął już się obawiać. Chociaż w takim układzie to chyba ona powinna się zastanowić, czy coś miał na sumieniu, skoro przychodziły mu od razu do głowy takie myśli. – Póki co jesteś specjalistą. Potem Ci kupię za to jakąś flaszkę, teraz potrzebuję ekspertyzy.
Miała nadzieję, że wyjaśniła to wystarczająco dosadnie. Gdyby Udo się komuś wygadał, Moody ukręciłby jej łeb przy samej dupie. Już pomińmy sam fakt, że jemu łeb ukręciłby Crouch, bo wyszli w teren do niezgłoszonej sprawy i zostawili biuro prawie kompletnie bez opieki, z samym stażystą. — Nie będę tutaj długo, nie mam czasu – rzuciła mu w odpowiedzi, w domyśle ujmując, że innym razem napiją się i to pewnie czegoś mocniejszego niż woda czy tam inny sok, jakim w tym momencie mógłby ją poczęstować. Rzuciła mu dość krytyczne spojrzenie, które dość szybko zniknęło, kiedy Shacklebolt wyciągnął rękawiczki. Przynajmniej w tym temacie pomyślał odpowiednio, chociaż nadal powinna się chyba zastanowić, do czego mu one były? Może innym razem go spyta. — Zaczekam – rzuciła mu w odpowiedzi. Sam fakt, że nie był czarodziejski, już dużo dawał. Wykluczał magicznych jubilerów i gobliny, z niemagicznymi tworami łatwiej było się obejść. – Potrafiłbyś zidentyfikować, gdzie został wyprodukowany? Albo chociaż w jakim mieście? Albo chociaż jak dawno temu? – mówiła dalej, kiedy Udo szukał jeszcze czegoś w drugim pokoju. Join us or die? Well, guess what?
That's a third choice. And that's FUCK YOU!
11-19-2022, 15:47
- No to dobrze, nie chciałbym być jak te dobre chłopaki oglądające świat zza krat - stwierdził wesoło, nie mając świadomości, że jego sugestia od razu wzbudziła podejrzenia aurorki. Dla niego to był bardziej żart.
- Flaszka dobra sprawa. Chociaż jak bym został ekspertem oficjalnie to może dziadek podchodziłby do mnie wreszcie poważnie - sarknął, myśląc o nim, ale wiedział, że po tym, co odwalał z Nene, nie mogło być inaczej. Skinął głową na jej oba stwierdzenia, po czym wziął się do roboty. Oglądanie i badanie błyskotki zajęło mu ponad kwadrans, ale szczerze upewniał się, że niczego nie pominął i wykrył wszystkie wskazówki, które mogły się przydać Meadowes. - Patrząc po stylu jest to świeży wyrób. Daję mu około pięciu lat. Od stworzenia. Ma drobny wzorek, prawie niewidoczny, ale jakość złota nie jest szczególna, w dużej mierze było mieszane z innym metalem. Nie ma też grawerunku, więc podejrzewam, że to nie obrączka ślubna. Ma też parę rys, więc pewnie ktoś ją nosił ciągle - odstawił pierścionek na stolik. - Podejrzewam, że to jakaś typowa błyskotka z Carnaby Street w Londynie. Najczęściej stamtąd klienci mugolskiego pochodzenia przynoszą mi podobne rzeczy. Jakie życie, taki rap. Jaka świnia, taki schab.
12-06-2022, 22:31
Uniosła nieznacznie brew. Oczywiście, że powinna odebrać to jako żart i osobliwe poczucie humoru Udo, ale zważywszy na okoliczności, wcale do śmiechu jej teraz nie było. I nie było to ani odrobinę śmieszne.
— Wiesz, że jak coś odwalisz, to Ci mogę zaoferować jedynie mocniejszego kopa do celi? – Nie ma to jak wsparcie kumpla. Ale dla gnoi uważających, że mogą decydować o czyimś życiu albo śmierci po prostu nie było litości. Po prostu nie. Kolejny żart już odebrała jako nieco bardziej na miejscu, bo nawet lekko uniosła kącik ust, ale to na ekspertyzę czekała najbardziej. Zajęło mu to ponad kwadrans, podczas którego Dorcas postanowiła połazić sobie po mieszkaniu i się porozglądać. Nie, żeby cokolwiek znaleźć, ale w razie gdyby się udało… Ostatecznie, kiedy skończył, podeszła do niego i przysiadła z powrotem na miejscu, czekając na sensacje. A więc dość młody. Z pięć lat ma. Musiał być robiony na zamówienie. Jakiś tam wzorek, próba złota nie jest wysoka, więc nie był robiony dla bardzo zamożnych ludzi. Bez grawerunku, a więc nie pomoże w namierzeniu choćby inicjałów ofiary, albo jej męża. O ile to w ogóle była obrączka tej kobiety. Ile to razy już się zdarzało, że morderca zabierał coś od poprzedniej ofiary i zostawiał u następnej. W ten sposób lubił prowadzić śledczych jak po niteczce. Kurwa, nadal było za dużo niewiadomych… Carnaby Street w Londynie. To był jakiś konkret. Ale żeby gadać z mugolami, musiała ściągnąć jakiegoś mugolskiego policjanta. Cholera. No nic, będzie musiała coś wykombinować. — Jesteś zajebisty. Dzięki. To było na tyle. Zabrała jeszcze tylko obrączkę i szybkim krokiem sama odprowadziła się do drzwi. — Wiszę Ci flaszkę! – rzuciła jeszcze na odchodnym. Na więcej nie było czasu. Dorcas z tematu Join us or die? Well, guess what?
That's a third choice. And that's FUCK YOU!
12-08-2022, 22:39
Westchnął ciężko, ale się uśmiechnął, kiedy go pouczała. - Tak, mamo - dorzucił jeszcze, zupełnie nie biorąc jej słów na poważnie. Bo i czemu miałby? Nie złamał prawa a przynajmniej nikt go na tym nie przyłapał. To prawie to samo.
Nie zdążyli nawet pogadać i się porządnie pożegnać, bowiem dziewczyna zaraz zgarnęła pierścionek, obiecała mu ognistą, po czym wyszła. Shacklebolt nie rozumiał tej sytuacji i liczył, że potem Meadowes mu wyjaśni, o chuj chodziło. Jednakże po krótkiej chwili z kolei wróciła skrzatka z jego chihuahuą ze spaceru. - Mój ty skarbie, tititi przywitał się z psem, który wystawił mu brzuch do głaskania, ciesząc się, że właśnie coś mu poprawiło humor. Nie był może fanem zwierząt, ale niektóre dawały jednak sporo radochy, jak ten słodziak. Udo z tematu Jakie życie, taki rap. Jaka świnia, taki schab. |
|