04-29-2024, 18:21
15 października 1981,
kontynuacja tego wątku
Rozmywszy się w ciemnościach, Rennard zabrał ze sobą trupa, pozostawiając Flinta samego w tej zalanej krwią kuchni, która w swoim nieładzie przypominała miejsce bitwy. Nagle Diethelma otoczyła głucha cisza, tak kontrastująca z niedawno produkowanym przez Lestrange’a hałasem, a także mieniące się w bladym świetle lumos kałuże krwi i roztrzaskane w furii przedmioty.
Przyszli tu zatrzeć ślady, a tylko zrobili jeszcze większy bałagan.
Zanim udało mu się wypowiedzieć formułkę zaklęcia naprawiającego, w pomieszczeniu zmaterializował się skrzat, swoim nagłym i niespodziewanym pojawieniem się przyprawiając go o palpitacje serca. Diethelm naturalnie przyjął pomoc stworzenia znającego się w swojej naturze na sprzątaniu o wiele lepiej od niego, tak więc miejsce zbrodni wkrótce przestało je przypominać: z podłogi zniknęły krwawe ślady, a naprawione meble i posklejane magią przedmioty wróciły tam, skąd zostały brutalnie zabrane i ciśnięte o przeciwległą ścianę. Sługa wyczyścił również buty Flinta, by nie zabrudził wykładziny, gdy upewniał się, że pozbawiony twarzy trup był tym jedynym.
– Mój pan oczekuje w piwnicy. Proszę za mną – stworzenie odezwało się piskliwym głosikiem, gdy już znaleźli się w Welcombe Park.
Dopiero w rezydencji Lestrange’a poczuł, że może odetchnąć nieco swobodniej, jakby zdjęto z jego piersi ciężar. Tu nikt nie mógł go o nic oskarżyć, na niczym przyłapać, bo należące do współarystokraty, a przede wszystkim drugiego śmierciożercy mury były na tyle wysokie, by zapewnić mu komfortowe bezpieczeństwo. Przynajmniej w to był skłonny uwierzyć, skoro obaj znaleźli się w tej dość nieciekawej sytuacji.
Prowadzony przez skrzata, z zaciekawieniem przyglądał się chroniącym piwnicę zabezpieczeniom. Cokolwiek kryły, umożliwiały Rennardowi zachowanie dyskrecji – pytanie tylko, czym to mogło być.
– Masz krwistą gorączkę – oznajmił, gdy już znalazł się w towarzystwie Rennarda. Nie miał żadnych wątpliwości co do diagnozy, aż wstyd, że nie doszedł do niej prędzej, zanim Lestrange zupełnie stracił nad sobą kontrolę. Patrząc po ilości zarażonych pacjentów, którzy przewinęli się ostatnimi czasy przez Szpital świętego Munga i nie tylko, powinien być już w tej kwestii ekspertem. – Każ swojemu skrzatowi przygotować eliksir pieprzowy, napój z czyraków i maść ochładzającą.
kontynuacja tego wątku
Rozmywszy się w ciemnościach, Rennard zabrał ze sobą trupa, pozostawiając Flinta samego w tej zalanej krwią kuchni, która w swoim nieładzie przypominała miejsce bitwy. Nagle Diethelma otoczyła głucha cisza, tak kontrastująca z niedawno produkowanym przez Lestrange’a hałasem, a także mieniące się w bladym świetle lumos kałuże krwi i roztrzaskane w furii przedmioty.
Przyszli tu zatrzeć ślady, a tylko zrobili jeszcze większy bałagan.
Zanim udało mu się wypowiedzieć formułkę zaklęcia naprawiającego, w pomieszczeniu zmaterializował się skrzat, swoim nagłym i niespodziewanym pojawieniem się przyprawiając go o palpitacje serca. Diethelm naturalnie przyjął pomoc stworzenia znającego się w swojej naturze na sprzątaniu o wiele lepiej od niego, tak więc miejsce zbrodni wkrótce przestało je przypominać: z podłogi zniknęły krwawe ślady, a naprawione meble i posklejane magią przedmioty wróciły tam, skąd zostały brutalnie zabrane i ciśnięte o przeciwległą ścianę. Sługa wyczyścił również buty Flinta, by nie zabrudził wykładziny, gdy upewniał się, że pozbawiony twarzy trup był tym jedynym.
– Mój pan oczekuje w piwnicy. Proszę za mną – stworzenie odezwało się piskliwym głosikiem, gdy już znaleźli się w Welcombe Park.
Dopiero w rezydencji Lestrange’a poczuł, że może odetchnąć nieco swobodniej, jakby zdjęto z jego piersi ciężar. Tu nikt nie mógł go o nic oskarżyć, na niczym przyłapać, bo należące do współarystokraty, a przede wszystkim drugiego śmierciożercy mury były na tyle wysokie, by zapewnić mu komfortowe bezpieczeństwo. Przynajmniej w to był skłonny uwierzyć, skoro obaj znaleźli się w tej dość nieciekawej sytuacji.
Prowadzony przez skrzata, z zaciekawieniem przyglądał się chroniącym piwnicę zabezpieczeniom. Cokolwiek kryły, umożliwiały Rennardowi zachowanie dyskrecji – pytanie tylko, czym to mogło być.
– Masz krwistą gorączkę – oznajmił, gdy już znalazł się w towarzystwie Rennarda. Nie miał żadnych wątpliwości co do diagnozy, aż wstyd, że nie doszedł do niej prędzej, zanim Lestrange zupełnie stracił nad sobą kontrolę. Patrząc po ilości zarażonych pacjentów, którzy przewinęli się ostatnimi czasy przez Szpital świętego Munga i nie tylko, powinien być już w tej kwestii ekspertem. – Każ swojemu skrzatowi przygotować eliksir pieprzowy, napój z czyraków i maść ochładzającą.
But you can bet it's there, waiting still
For me to be left alone in a room
Full of things that I've done